Część 1 artykułu do przeczytania tutaj
Skoro to permanentny, wielotorowy stres jest przyczyną hypoadrenii, warto się przyjrzeć sytuacjom, które go generują.
I tu pierwszy – niestety niejedyny – problem. Nie da się ot tak – siup – zmienić stresującej, niesatysfakcjonującej pracy, rozwiązać narastających konfliktów w rodzinie, związku partnerskim czy relacjach z innymi ludźmi i – co najważniejsze – w relacji z samym sobą. I tu ważna dygresja. Stresu nie pozbędziemy się nigdy! Zresztą nie ma takiej potrzeby! Stres – z czego nie zawsze zdajemy sobie sprawę – ma też pozytywy: motywuje do działania, stymuluje do optymalnego dostosowania się – funkcjonowania we współczesnym świecie: realizowania własnych celów, podejmowania i realizacji wyzwań. Stawiania czoła przeciwnościom i… zadbaniu i zaopiekowaniu się sobą!
Dlatego skuteczne w walce z hypoadrenią mogą być dwie strategie postępowania. Ale i ich systematyczne, zdyscyplinowane stosowanie. Nie ma przeproś… Generalnie chodzi o to, by:
– neutralizować jego skutki, uwalniać z ciała i – na ile to możliwe – unikać.
– stres bardziej nam służył aniżeli nas osłabiał i wyniszczał
Łatwo powiedzieć…
Ale spróbujmy…
Co to takiego właściwie jest ten stres? Co kryje się pod tym bardzo ogólnym i mało konkretnym pojęciem?
Jeśli zdefiniujemy stres jako emocjonalną reakcję na zaistniałą sytuację, już robi się jaśniej. To emocje wywołują w nas całe spektrum reakcji. Kluczowe jest to, jak reagujemy, jak „zarządzamy” emocjami. Czy wykorzystujemy pojawiające się emocje do adekwatnego, optymalnego dla nas i efektywnego działania, czy to emocje biorą górę i skłaniają nas do niekontrolowanej, kompulsywnej reakcji. Albo – to też modny nie od dziś sposób – uczymy się je totalnie tłumić, dusić i zatrzymywać w ciele…
To na podstawie historii naszego życia, doznanych zranień, traumy – całego bagażu doświadczeń od pierwszych chwil życia (a nawet wcześniej), uczymy się, wypracowujemy i stosujemy (najczęściej nieświadomie) takie a nie inne strategie postępowania i obrony, podejmujemy takie, a nie inne decyzje, wyrabiamy w sobie takie, a nie inne przekonania, dokonujemy takich, a nie innych wyborów. A to wszystko dlatego aby… przeżyć. Przetrwać. Poradzić sobie z naszą rzeczywistością. I bardzo dobrze! To były bardzo ważne i skuteczne strategie! Bo przecież przeżyliśmy i żyjemy nadal! Były – słowo klucz. To, co było dla nas niezwykle ważne i skuteczne kiedyś – od pierwszych chwil życia – niekoniecznie sprawdza się i funkcjonuje w dorosłym życiu. To, co pomagało nam żyć i przeżyć w dzieciństwie, w życiu dorosłym nam je utrudnia. Stresujące – prawda?
I na dokładkę baaardzo trudne do zmiany. W moim przekonaniu jest to praktycznie niemożliwe. Samemu. Dlaczego? Doznając traum i zranień w dzieciństwie, tworzymy w sobie struktury charakteru, które kierują naszymi strategiami, obronami i przekonaniami, a te wzmacniają – i tak bardzo silnie utożsamianą w nas (choć nie tożsamą!!!) strukturę charakteru. Piękne błędne koło. Taka perpetuum mobile. Szansę na tego stanu zmianę daje regularna, systematyczna profesjonalna psychoterapia, uwzględniająca w procesie terapii ciało (struktury charakteru, uwięźnięte, zatrzymane w ciele emocje, zatrzymaną i uwięźniętą w ciele energię dającą siłę, możliwość regeneracji).
Dzięki psychoterapii zmieniamy sposób reakcji emocjonalnej na konkretne wydarzenia a dzięki temu uczymy się zarządzania stresem. Leczymy zranienia i traumy z dzieciństwa (i z życia dorosłego), rozpoznajemy i zmieniamy mechanizmy i strategie postępowania, a tym samym odzyskujemy świadomy wpływ na nasze decyzje, uczymy się nowych wzorców postępowania. Już nie z pozycji zranionego dziecka (które musi dostać wszystko, wszędzie, już, i dokładnie takie, jak chce), a z pozycji dorosłego, który w sposób realny zaspokaja swoje potrzeby. Wtedy to właśnie stres wykorzystujemy do konkretnego, twórczego i służącego nam działania. Wtedy to stres służy nam, a nie na odwrót. Wtedy to stres nam pomaga, a nie wyniszcza. Pisałem, że łatwo nie będzie…
Podobne rezultaty, choć w odmienny sposób można osiągnąć decydując się na sesje terapii czaszkowo-krzyżowej: uwalnianie psychosomatyczne w TCS, odwijanie powięziowe w TCS i regresje wieku i pokoleń. Ciekawą propozycją jest też hipnoza. Odpowiednio stosowana daje pożądane i trwałe rezultaty: rozpoznaje i zmienia mechanizmy i strategie postępowania, systemy naszych obron, przekonań.
Aby wspomóc i przyspieszyć wyżej opisane terapie, aby doraźnie neutralizować czy łagodzić skutki permanentnego stresu, istnieją (i warto systematycznie je stosować) konkretne techniki czy sposoby (filozofie) postępowania. Oto niektóre z nich:
– odpowiednia, zbilansowana dieta. Wyeliminowanie cukru! To właśnie kortyzol i insulina dbają o właściwy poziom cukru we krwi (im więcej cukru – tym więcej kortyzolu). Posty przerywane (ale po wyeliminowaniu przeciwskazań);
– optymalna aktywność fizyczna. Wiadomo – ruch to zdrowie. Ale… W skrajnych stanach hypoadrenii, nadmierny wysiłek fizyczny, dla i tak już przemęczonego organizmu jest niekorzystny. (Ale zawsze można choćby pospacerować w lesie);
– zadbanie o chwile wyciszenia, relaksu dla ciała i ducha. (np. muzyka, masaż, medytacje, kontakt z przyrodą);
– trening oddechu. Odpowiednim, świadomym, uważnym oddechem jesteśmy w stanie regulować poziom stresu w ciele. (Np. trening oddechowy Wima Hoffa; oddech koherencji serca);
– jakość i długość snu – oczywista oczywistość;
– trening wdzięczności. Warto zmienić sposób myślenia. Skupiać uwagę na swoich zasobach, a nie brakach (łatwo powiedzieć);
– regularna praktyka jogi, qi gong, czy tai chi – łączące pracę z ciałem, umysłem, oddechem i energią;
– bardziej „być” niż „mieć”; (baaardzo trudne w tym świecie);
– ograniczenie do niezbędnego minimum korzystania z wszelakich mediów (tv, komórki, internet – już to widzę.);
– odpowiednie (czyt. duże) nawodnienie;
– suplementacja. Uzupełnianie niedoborów makro i mikroelementów, pierwiastków i witamin.
Ważna uwaga! W przypadku skrajnej depresji, stanów lękowych i znacznego wyniszczenia psychosomatycznego organizmu, trzeba zgłosić się do lekarza specjalisty i stosować do jego zaleceń!
Epidemię hypoadrenii możemy zatrzymać! To doskonała wiadomość. Że nie jest i nie będzie to łatwe ani szybkie – już trochę gorsza. Ale aby odzyskać, zachować i wspomóc nasz zdrowie – warto!
Dariusz Serafin
D.O.; RCST; PCE (w szkoleniu)
MagdarMed Terapia manualna